POLECANY PRODUKT
Taborety kojarzą się nam jako powszechne elementy wyposażenia mieszkań z czasów PRL i jako takie mogą nie wydawać się szczególnie eleganckie czy reprezentacyjne. Jednak ten mebel ma szlachetny rodowód, sięgający wiele wieków wstecz.
Opowieść o taborecie należy rozpocząć cofając się w daleką przeszłość. Ten mebel to jedno z najprostszych rodzajów siedziska – w podstawowej wersji składa się z płyty siedziskowej (czyli prostokątnej, kwadratowej lub okrągłej deski) opartej na trzech lub czterech nogach. Ta prosta konstrukcja – bez oparcia czy podłokietników – była jego siłą. Różne rodzaje taboretów były więc już znane w starożytności. Tutaj przy okazji należy podkreślić, że to, co dla nas dziś jest absolutnym minimum, w zamierzchłej przeszłości było dostępne tylko dla nielicznych. Możliwość, by spocząć na stołku była zarezerwowana dla wybranych – w Egipcie siedzieć mógł faraon, podczas gdy reszta musiała stać (podobnie było także później, na europejskich dworach). Zwykły taboret stawał się wtedy więc atrybutem władzy, pełnym prestiżowej funkcji symbolicznej.
Czy wiesz, że?
W okresie baroku, na dworze Ludwika XIV, Król Słońce zasiadał na tronie, natomiast dwór musiał stać. Podczas różnego rodzaju audiencji najwyżej urodzone damy dworu mogły jednak w obecności władcy spocząć – przysługiwały im wtedy właśnie taborety (z franc. – tabouret).
Najlepszym przykładem taboretu służącego władzy jest tzw. krzesło kurulne (łac. sella curulis). Było to siedzisko o wygiętych, nożycowych nogach, dzięki którym można było go składać i łatwo przenosić. Czesto zdobiono je płytkami z kości słoniowej. Jego historia zaczyna się w Vetulonii – mieście w Etrurii (zajmującej w starożytności północna Italię). Dzięki Etruskom ten rodzaj taboretu był znany również w starożytnym Egipcie, Grecji i Rzymie. W Rzymie służył tylko najwyższym dostojnikom – z początku królom, a później, w okresie republiki, także wyższym urzędnikom (np. pretorom, trybunom ludowym, czy cenzorom). Senat specjalnym dekretem zapewnił takie reprezentacyjne siedzisko Juliuszowi Cezarowi – musiało być dla niego dostępne w każdym ważniejszym miejscu podczas dyktatora podróży po kraju.
POLECANY PRODUKT
Starożytne krzesło kurulne zachwyca szlachetną, a jednoczesną prostą formą wygiętych esowato nóg. W XX wieku na swój – na wskroś współczesny – warsztat wzięło je kilkoro wartych odnotowania artystów. Wśród nich jednym z najważniejszych był Mies van der Rohe, który w 1929 roku dodał do niego wygodne, skórzane siedzisko, a drewniane nogi zamienił na srebrzyście lśniące, stalowe „iksy”. Tak powstała późniejsza ikona designu, przeciągnięty modernistycznym duchem produkt, pokazany na Wystawie Światowej w Barcelonie (w duecie z tzw. „Barcelona Chair”). Wtedy to niegdysiejsze siedzisko dla władcy wykorzystała królewska para hiszpańska. Podczas otwarcia wystawy zasiedli oni na krzesłach van der Rohe, z siedziskami w kolorze kości słoniowej.
Później do korzeni taboretu sięgali również inni projektanci. Poul Kjærholm z Danii postawił na wersję minimalistyczną. Prostując wygięte wcześniej nogi, a jako siedzisko proponując naciągnięty kawałek skóry lub płótna, designer wprost odwołał się do egipskiego pierwowzoru. Francuski projektant wnętrz Pierre Paulin skupił się na materiale, pozostawiając klasyczną formę krzesła kurulnego z oparciem, lecz wykonując je w całości z drewna. Z kolei związany z Tokio product designer Sori Yanagi zawarł w swym taborecie nawiązania do świata natury – stąd nazwa „Butterfly Stool”. W Polsce taborety były niezwykle popularne jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Korzystać można z tego również dzisiaj – stołek w stylu retro może być stylowym dodatkiem do współczesnego wnętrza.