Zabujany w fotelu, czyli historia krzesła na biegunach
Przyjemne, delikatne bujanie fotela na biegunach ukołysało do snu niejedną osobę. Nie wszyscy jednak wiedzą, jaka historia kryje się za tym meblem, tak często pojawiającym się w sypialniach i na gankach, a jest to fascynująca opowieść!
Zanim bujane fotele zaczęły się kojarzyć z niezakłóconym relaksem podczas poobiedniej drzemki, wiązano je m.in. z ruchem religijnym szejkersów (ang. shakers), czyli osiemnastowiecznymi kwakrami. Pobożni, protestanccy purytanie sami wytwarzali swe meble, również to proste w formie krzesło. Później stało się ono elementem wyposażenia… szpitali psychiatrycznych!
Łagodne kołysanie w USA
Wygięte w łuk podpory tego mebla to tzw. bieguny. Takie same są stosowane w dziecięcych konikach na biegunach lub kołyskach. Pomysł na stworzenie fotela przypisuje się Benjaminowi Franklinowi, ale pierwsze takie krzesła pojawiły się wcześniej. Wytwarzane były w stylu windsorskim, z wysokim oparciem i szczebelkami z toczonego drewna. To właśnie je widzimy w starych filmach, były bowiem obowiązkowym elementem każdej amerykańskiej werandy.
Nieco inaczej wyglądały krzesła wspomnianych już szejkersów, uważanych za doskonałych rzemieślników (ich meble, choć pozbawione były dodatkowych ozdób, sprzedawano wówczas za bardzo wysokie kwoty, ceniąc ich wytrzymałość i niezawodność). Miały proste oparcia z poziomymi szczebelkami, proste poręcze i wyplatane z bawełnianych pasków siedzisko. Chcąc wskazać model cieszący się w Ameryce największą popularnością, należałoby przywołać fotel Boston Rocker. Wytwarzany z dębowego drewna, z solidnym, sosnowym siedzeniem, stanowił, jak uważają współcześni Amerykanie, charakterystyczny dla nich złoty środek, łącząc ruch i mobilność z możliwością odpoczynku.
Finezja Alberta Einsteina
Gdy mieszkańcy Ameryki Północnej oszalali na punkcie bujanego fotela, Europejczycy (w tym Brytyjczycy) pozostali wobec niego sceptyczni. Modę na bujanie rozpoczął dopiero innowator Michael Thonet (1796-1871). Ten niemiecki stolarz i pionier meblarstwa przemysłowego opatentował nowoczesny jak na ówczesne czasy sposób gięcia drewna na gorąco. Produkowane przez niego meble (w tym słynne krzesło nr 14) miały lekką, finezyjną, cieszącą oko formę, a jednocześnie cechowały się praktyczną wytrzymałością. Wyjątkowość krzesła nie szła jednak w parze z dużymi kosztami produkcji, więc dostępność cenowa dopomogła jego wielkiej popularności. Thonetowski fotel bujany ma wygięte oparcie miękko przechodzące w poręcze, a jego bieguny tworzą fantazyjne, wyrafinowane kształty. Do jego fanów zaliczali się nawet Albert Einstein i Pablo Picasso! Niezwykły popyt na krzesła produkcji Thoneta skutkował otwieraniem kolejnych fabryk, dzięki czemu i nasz kraj zapisał się w historii tego niezwykłego mebla – to na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego w 1881 roku otwarto fabrykę w Radomsku.
Rewolucja w bujaniu
Amerykanie jednak również nie stali w miejscu – ulepszali formę i produkcję, w czym pomagali kolejni prezydenci. John F. Kennedy znany był ze swojego zamiłowania do odpoczynku w modelu firmy P&P Chair Company, który leczyć miał jego bóle kręgosłupa – siedział w nim nawet na pokładzie samolotów, którymi latał na dyplomatyczne spotkania. Na kolejny przełom i zerwanie z tradycyjną formą „bujaka” trzeba było czekać aż do lat 50., kiedy słynne małżeństwo Eamesów zgłosiło swój projekt na konkurs niskokosztowych mebli, organizowany przez nowojorskie MoMA. Ich Eames Plastic Armchair RAR miał siedzisko o obłym, wygiętym kształcie, łączące się chromowanymi, prostymi liniami z łukowatymi drewnianymi płozami. Otworzyło to możliwości kolejnym projektantom. Frank O. Gehry w kolekcji Easy Edges w latach 70. eksperymentował z możliwościami abstrakcyjnych form, jakie daje tektura falista, a kilka lat temu Chris Martin w modelu Ellan, zaprojektowanym dla IKEA, połączył szlachetny funkcjonalizm z modnym skandynawskim minimalizmem. Teraz każdy więc może odnaleźć model spełniający najwyższe wymagania… i bujać się we własnym rytmie.